top of page

Od kiedy pracować nad związkiem?

  • michalleciej
  • Jan 17, 2020
  • 5 min read

Updated: Jan 4, 2022


Można na to pytanie odpowiedzieć w trójnasób.

Od momentu pojawienia się pierwszych konfliktów.

Kiedy wszedłeś/weszłaś w relację, w której jesteś, zapewne na początku wszystko układało się co najmniej gładko, niewymuszenie, wręcz płynęło samo, a nawet jakby zaczarowanie. Odnalezienie się dwoja ludzi, którzy dostrzegli w sobie coś „więcej”, narodziny wspólnej namiętności, intymności, erotyzmu. I jak wieść niesie, w początkowym stadium zakochania, kiedy to partnerzy na wzajem się odkrywają i zadziwiają, można nabrać przekonania, że będzie trwało to już zawsze. A jednak, po jakimś czasie, kiedy do relacji zapuka codzienność, okazuje się, że partner jest przede wszystkim człowiekiem, ze swoimi pozytywnymi i mniej pozytywnymi cechami, i że te cechy grają w nim naprzemiennie. Pojawiają się pierwsze zawody, sprzeczki, kłótnie, obrażanie. I to jest dobry moment na rozpoczęcie pracy nad związkiem –

kiedy czar zakochania jest jeszcze silny,

a smak rozczarowania jeszcze ledwie wyczuwalny.

Albo inaczej, to jest ostatni moment na rozpoczęcie pracy nad relacją. Możesz postawić sprawę tak: jest relacja, jest partner i jestem ja. Jeżeli relacja się komplikuje, znaczy to, że coś nie gra między partnerami. Nie daj się skusić naiwności, która podpowie, że coś musi być nie tak z partnerem, bo to odciągnie Cię kompletnie od zaglądnięcia w siebie. Skupisz się na naprawianiu czegoś, co jest tylko odbiciem Twoich zachowań. Kiedy patrzysz w lustro i chcesz zmienić to co widzisz, czy zmieniasz samo odbicie, czy raczej źródło tego odbicia? Patrzysz w lustro i widzisz smutną minę – usta w podkowę. Czy zadziała, kiedy powiesz do odbicia „Zamień się w uśmiech!”? Czy zadziała, kiedy powiesz od partnera „Uśmiechaj się!”. Chyba jasne jest, że to Ty masz być źródłem uśmiechu – tego w lustrze i tego w partnerze. Zatem jeżeli relacja się komplikuje, nie ma w niej już tyle wesołości i uśmiechu, nie wymagaj go od partnera i nie zmieniaj go, a zacznij zmieniać siebie i zadaj sobie pytanie „Gdzie podział się mój uśmiech?”. Znadz go i podaruj partnerowi. Nie odwrotnie.

Od samego początku trwania relacji.

Jeżeli miałeś to szczęście i Twoja poprzednia relacja się rozpadła, masz już od życia prezent – dowód, że relacje mogą nie trwać wiecznie i założę się też, że do dziś zastanawiasz się nie raz, co takiego się wydarzyło, że Twoja relacja na początku tak różniła się od tej na końcu? Możesz też niebezpiecznie upraszczać sprawę, zadając sobie bardzo mylne pytanie: co takiego zmieniło się w Twoim partnerze, a nie w relacji. Odpowiedź jest prosta – nic nie zmieniło się w partnerze. Natomiast zmieniło się wiele w tym jak siebie widzicie, ile w sobie widzicie, czego nie widzieliście na początku, dlaczego tego nie widzieliście i co widzieliście, ale mgliście lub widzieć nie chcieliście. W każdym razie, masz już swój bagaż doświadczeń. Co z nim zrobisz? Czy w kolejną relację wejdziesz także z tak zupełnie czystą i naiwną nadzieją, że tym razem relacja sama się będzie rozwijała i kwitła? A może od samego początku wyostrzysz uważność i przyglądał się będziesz dynamice związku? Może tym razem rozpoczniesz podróż od refleksji:

buduję relację z rzeczywistym człowiekiem,

a nie z istotą z własnych marzeń.

To wiele zmieni. To poszerzy przestrzeń wyrozumiałości na nieidealność partnera. Przecież nie wziął się on z bajki, tylko podobnie jak Ty, miał nieidealnych rodziców, nieidealną szkołę i nieidealne doświadczenia we wcześniejszych relacjach. Ma swoje lęki, pragnienia i ograniczoną wiarę w siebie. Tak jak i Ty. Nie neguj tego, tylko pozwól partnerowi od samego początku poczuć, że wybrałeś go takiego jaki jest, jego jasną stronę i jego ciemną stronę. Jasna strona będzie kwitnąć, a ciemna uzdrawiać. Zarówno w partnerze jak i w Tobie. Wtedy relacja nabierze mocy prawdy, szacunku i bliskości. Tylko nie czekaj w romantycznym zauroczeniu, aż demony zaczną dopraszać się atencji, od samego początku uszanuj ich uśpioną obecność.

Zanim wejdziesz w relację.

A jeżeli i ta relacja, i kolejna, i kolejna zakończy się rozczarowaniem, znaczyć to może, że czas na nową lekcję. Jaką? Taką, że może jest coś w Tobie, co wymaga uwagi - przerobienia, nauczenia, oduczenia, zaopiekowania. I że to coś, wnoszone przez Ciebie od kuchni do relacji, aktywuje się w stosownym momencie i sabotażuje bliskość i intymność – niezależnie od tego, jaki jest Twój partner. Wnosimy do relacji bagaż zranień i niedokochania z dzieciństwa, a że instytucja rodziny to temat zbytnio wybielany, możesz nie zwrócić uwagi, że ziemia jeszcze nie nosiła rodziców, którzy przelali na dzieci tylko swą bezwarunkową miłość. Jeśli się zastanowisz, stanie się jasne, że rodzice, także Twoi, przelewają na dzieci nie tylko miłość, ale i swoje lęki, braki, frustracje i rozczarowania z faktu, że nie potrafili być idealnymi rodzicami. Suma ich zranień i miłości do Ciebie przebudza się podczas niedomówień i kłótni z partnerem. Tak jak gdy miałeś sześć lat i mama skarciła Cię „Niegrzeczne dziecko! Tak nie wolno. Marsz do swojego pokoju!”, tak i teraz gdy słyszysz „Co Ty odpierdalasz? Rozczarowujesz mnie. Zejdz mi z oczu, ofiaro!”, czujesz dokładnie to samo zranienie, odrzucenie, to, że nie zasługujesz na miłość. I właśnie tym nie różnisz się od całej reszty załamanych mężów, żon, kochanków, partenrów. Kiedy to pojmiesz, zrozumiesz, że to nie relacja nawala, ani nie tylko partner, ale i Ty sam masz w sobie stempel, rysę, czy worek śmieci z przeszłości do posegregowania i uprzątnięcia. To ważny moment rozwoju każdego człowieka. Jeżeli nie miałeś szczęścia tego przeżyć, będziesz budował i rujnował relację po relacji, zawsze zrzucając winę na nieogarniętego, jak się wyraźnie okazało, kolejnego partnara. Ale jeśli po kolejnym zerwaniu dotrze do Ciebie, że „ja też mam swoje za uszami”, swą niedojrzałość i niepoleczone rany, wtedy zacznie się najciekawszy okres w życiu, okres wejścia w prawdziwą dojrzałość, nie ważne, czy masz teraz 30, 40, czy 50 lat – zaczniesz stąpać po ziemi jako istota kompletna, istota o jasnej stronie widzialnych dla innych zalet i niewidzialnych dla innych ciemnych ograniczeń. Zobaczysz siebie jako całość, jako rzeczywistego człowieka, który potrafi porwać partnera w objęcia i wyznać miłość i który potrafi usiąść na kanapie i wyznać, że się boi i że czuje się bezradny.

Dopiero wtedy jesteś prawdziwy.

I właśnie tę prawdziwość możesz pielęgnować, uzdrawiać i urealniać, niezależnie czy jesteś w relacji, czy nie. I wydaje mi się, że właśnie ta praca, integrowania siebie, scalania na powrót swego rozdwojenia, swej jasności i cienia, tego co w sobie lubisz, i tego czego nie lubisz, z czego jesteś dumny, i czego się wstydzisz, jest najważniejszą praktyką i inwestycją w bliskie, głębokie i trwałe relacje. Nie czekaj na kolejne rozczarowanie i kolejny zawód. Nie czekaj na tego kogoś „wyjątkowego”, by spróbować ponownie. Ucz się siebie, kwestionuj, wystawiaj na próby, zaglądaj w lęki, pytaj się siebie „Dlaczego się zamykam? Dlaczego obrażam? Dlaczego kłamię? Dlaczego atakuję? Dlaczego wywyższam? Dlaczego poniżam?” w każdej niekomfortowej sytuacji, kiedy jesteś w relacji, i kiedy w relacji nie jesteś – bo to klucz do prawdy o sobie, bo to klucz do zdrowych relacji, w których jesteś sobą. Czy bycie prawdziwym sobą nie jest tym, czego pragnęlibyśmy od naszych partnerów? Chcesz prawdziwego związku? Wejdź w niego jak najprawdziwszy.

Bonus.

A co z długoletnimi ledwie letnimi, czy chłodnawymi związkami? Tu jest zupełnie podobnie. Każdy moment jest dobry, by zacząć pracę nad sobą. Czy związek jest całkiem niezły, czy akceptowalny, czy może w opłakanym stanie, czy utrzymywany już tylko ze względu na dzieci - praca nad sobą wprowadzi do niego nową perspektywę, nową jakość, nowe możliwości. I paradoksalnie, im bardziej pochrzaniony związek, tym większe prawdopodobieństwo, że już dawno i całkowicie straciliśmy z oczu prawdę o naszych partnerach i że widzimy ich przez okulary z drutu kolczastego, że jest dla nas jedną wielką etykietą "moja porażka". A to znaczy, że nic o nim nie wiemy. Zacznij zdejmować z siebie zwyczajowe warstwy wypracowanych latami subiektywnych wierzeń - cham prosty, egoista i skurwiel, nieczuła zimna suka i manipulantka - i tak jak to sobie wyobrażasz, że robiłbyś/robiłabyś w nowej wymarzonej utęsknionej relacji - zobacz co się zadzieje.

Szacenuk.


留言

無法載入留言
似乎有技術問題。請重新連線或重新整理頁面。
mykonos.jpg
Co u Ciebie?

Naszła Cię jakaś refleksja?

Ludzie są ciekawi. Ciekawsi niż miejsca. I znacznie ciekawsi niż zasady, którymi się kierują.

  • Grey Facebook Icon
  • Grey Instagram Icon
  • Grey Twitter Icon

© 2016 GRU 

Słuchanie zbliża. Rozmowa prowokuje pytania. Zadawanie pytań rozwija. Masz pytanie?

bottom of page