top of page

Sezon na samobójstwa otwarty!

  • michalleciej
  • Nov 26, 2019
  • 4 min read

Updated: Jan 4, 2022


Takiej jesieni jeszcze nie przeżyłem.

Jest w niej jakaś nieznana mi dotąd magia – magia, w której ledwie wyczuwalne jest tętno, spowolnienie tak intensywne, że ledwie co wyczuwam swój puls. Chyba po raz pierwszy w życiu czuję autentyczną synchronizację z tą niesamowitą porą roku – porą wyciszenia, podsumowań, refleksji, nie-działania, zamyślenia, medytacji, porą, kiedy bliskość i ciepło drugiego człowieka liczą się najbardziej.

Jak mylne mogą być interpretacje tego, co się wokół nas dzieje. Wymiar komercyjny naszego życia wcale nie zwalnia, wręcz przeciwnie, przyspiesza i w pogoni za tradycyjną obietnicą magii świąt, nabiera po raz kolejny znamion obłędu.

A zaledwie kilka minut od miasta dominującym doznaniem jest cisza. W lesie panuje jesienna cisza. Drzewa hibernują się w oczekiwaniu zimy. Flora odprowadza soki do ziemi, do korzeni, magazynuje energię, „uziemia się”. Cisza. Spokój. Woda w stawie lodowata. Fauna już pochowana, mości jeszcze się na zwolnionych obrotach. Naturalna medytacja. Perfekcyjna synchronizacja z prawami Natury.

A w mieście? Warkot silników, ryk samolotów, kakofonia klaksonów, turbo-kalejdoskop neonów, bilboardów i mrowie śniętych, zamkniętych w sobie, człekopodobnych karykatur kobiet i mężczyzn, kompletnie zaprzątniętych realizacją programu, wdrukowanego na stałe w ich mózgi wieloletnim powtarzaniem tej samej rutyny, tymi samymi zaniechaniami, tymi samymi wierzeniami, tymi samymi iluzjami, tym samym samooszukiwaniem się, ukrywaniem się w fałszywej tożsamości – a program ten nosi nazwę „LĘK XXI”.

Czego się lękamy? Oczywiście nikt się nie przyzna, dlatego Lęk XXI działa tak znakomicie. Boimy się tego, czego nam najbardziej brakuje. Boimy się bliskości i boimy się przyznać, że bliskości nam tak bardzo brakuje. Boimy się tak bardzo, że zrobimy wszystko by zataić swój lęk oraz swój brak tej fundamentalnej potrzeby istoty ludzkiej, przedstawiciela ssaków, dla których bliskość z innymi osobonikami stada jest esencją egzystencji, najgłębszą potrzebą i jedyną formą przetrwania.

Boimy się bliskości gdyż:

  • boimy się przyznać drugiemu jak bardzo go potrzebujemy

  • boimy się pokazać, że taka inteligentna osoba jak ja potrzebuje aktywności tak niskich pobudek jak wzajemne dotykanie się

  • boimy się przytulać, bo każdy kontakt, który wykracza poza słowne dialogi, nauczyliśmy się nazywać seksem.

  • boimy się już tak długo, że uwierzyliśmy, że nie potrzebujemy bliskości (dowodem są miliony pigułek nasennych i choroby usychającego bez dotyku organizmu)

Potrzebujemy bliskości jak powietrza, jak pożywienia.

Bez bliskości umieramy za życia. Psychicznie i fizycznie.

W jaki sposób obnażamy swój brak bliskości?

  • zabójcza pętla pracy zarobkowej na wydatki, których nie potrzebujemy.

  • mieszkanie w domach i mieszkaniach o walorach pałaców i pustelni jednocześnie.

  • obnoszenie się ze swoja samowystarczalnością

  • zalewanie się, obżeranie się, narkotyzowanie się, hejtowanie i spędzanie czasu na portalach społecznościowych zamiast w realu

  • zafiksowanie się na wyglądzie zewnętrznym przy jednoczesnym zablokowaniu na zbliżenie

  • absurdalne reakcje (lękowe oczywiście) na myśl o pracy z ciałem

  • zlodowacenie na myśl o spontanicznym przytuleniu

  • wysyp depresji

  • paniczne unikanie kontaktu wzrokowego

  • niezdolność do poruszania tematu seksu

  • niezdolność do poruszania się w obszarze erotyki i intymności

  • trwanie w związkach, w których nie ma bliskości

  • przywolenie na dotyk pod warunkiem absolutniej wyłączności na partnera

  • odejście od życia we wspólnotach, gdzie bliskość była naturalna ze względu na fakt życia w większej grupie

  • wybieramy wieloletnią frustracjo-wegetację niż nie-znanej-długości życie na pełnym potencjale (na pełnej piz....!)

I na koniec najważniejsze:

  • nic-nie-robienie w kierunku bliskości z innymi – rośnie izolacja

  • nieprzyznawanie się do krytycznego stanu osamotnienia

  • naiwne przyssanie się do iluzji, że ważniejsze jest to, iż mam przed sobą 30, 40, 50 lat życia i „muszę się o nie martwić”, niż połączenie z rzeczywistością i ludźmi, których mamy teraz wokół siebie.

  • fiksacja, że potrzebę bliskości rozwiąże relacja z jednym partnerem i ślepa pogoń za tym marzeniem.

Zauważ, że karmimy się WSZYSTKIM prócz bliskości.

A jeżeli ktoś mówi o bliskości jest niemoralny no i na pewno zboczony. A jak coś zaproponuje...

Przecież od bliskości jest rodzina! (Boże Święty ratuj ...)

Czy ktoś widzi to samo?

A może kompletnie zgłupiałem?

Może mam za mało bliskości w życiu i zwariowałem? Chyba Ty, tej...

Tulenie? Dotyk? Przecież po to mamy rozum, by nie zachowywać się jak zwierzęta.

Jedynym lekarstwem na lęk jest odwaga. Moje zasoby są na wyczerpaniu. A nie ma potężniejszego źródła odwagi niż poczucie bliskości i połączenia z innymi. A więc pętla się zaciska.

Jak powiedział pewien mądrala... „Gdyby trochę łatwiej byłoby przejść od planowania zabicia się do wykonania, kupiłbym od razu tuzin spychaczy i zarobił kupę kasy na sprzątaniu ulic!”

Ha ha! A ja mu na to, że niech nie liczy, że na mnie też by zarobił. Ja zdecydowanie wybieram skok pod pociąg!

Widziałeś statystyki samobójstw i prób w ostatnich czasach? To już są tysiące rocznie... Od dzieci i nastolatków poczynając. Skąd u nich takie absurdalne tendencje? Otóż zaczyna się to często od uwarunkowań pokoleniowych. Zgadnij jak? Poprzez fikcyjne życie mamusi i tatusia, poprzez nieuświadomione przekaznie swoich nieprzerobionych lęków potomstwu. Kiedy to wymieszasz z „chorym do cna stylem życia”, w którym (nadal) bierzesz udział, to ... odpowiedz sobie sam.

Idąc za słowami zdecydowanie-ponad-przeciętnie-odważnego kolesia, jakiego miałem okazję posłuchać: mężczyźni znacznie częściej rozmyślają o samobójstwie. Jest to dla nich jedyna forma „uwolnienia się od wszystkiego, nawet od partnerki, którą kocha...

Możemy starać się o poprawę jakości naszego życia w nieskończenie wielu dziedzinach, ale jeżeli nie zaczniemy pracować prawdziwie nad bliskością, to po nas. My umrzemy w samotności (solo lub w parze), a nasze dzieci to nawet nie chcę myśleć...

Jak spędzasz czas z partnerem, bliskimi, dziećmi? Gadasz o polityce, lekcjach, nasmarowaniu skrzypiących drzwi? Zacznij pytać co dzieje się w ich sercu, co czują, czego pragną, czego się lękają, czego możesz dla nich zrobić.

Do partnerów: najwyższy czas przestać się dopierdalać i zwyczajowo „jeździć po sobie”. W taki sposób nigdy się nie dowiesz, co się u niego dzieje i nie skorzystasz z bliskości jaką oferuje.

Do rodziców: stopnie w szkole jeszcze nikomu nie utorowały drogi do raju w przyszłości. Słaba relacja z rodzicami natomiast wielu dzieciom zafundowała piekło w przyszłości.

Do wszystkich:

Przestań grać, przestać udawać, zrób coś nawet jak się boisz.

Zacznij przytulać więcej niż to robisz teraz.

Skup się na dziś, a nie na przyszłości.

Obdaruj kogoś bliskością i czasem, a nie życzeniami na fejsie.

"Bliska relacja z drugim człowiekiem

to nie tylko słowa,

wręcz odwrotnie, bliska relacja z drugim człowiekiem

to wszystko, co między słowami..."

Moja córka nie zdążyła w zeszłym tygodniu na j.angielski, bo pociąg pod Poznaniem miał spóźnienie... Także, proszę wszystkich o wzięcie pod uwagę, że ludziom zależy na punktualności pociągów.

Zaryzykuj bliskość. Choć odrobinę.

Powiedz „nie” lękowi i kłamstwom, które Ci nie służą.

Połącz się z Odwagą. To magiczne lekarstwo. Dla Ciebie. Dla innych.

Ach, ta magiczna jesień.

Połączenie się z ciszą i spokojem lasu jest bezcenne. Czas się zatrzymał. Medytuję obejmując drzewo.

Ale jestem człowiekiem i zwłaszcza jesienią potrzebuję bliskości i Twojego ciepła.


Comments


mykonos.jpg
Co u Ciebie?

Naszła Cię jakaś refleksja?

Ludzie są ciekawi. Ciekawsi niż miejsca. I znacznie ciekawsi niż zasady, którymi się kierują.

  • Grey Facebook Icon
  • Grey Instagram Icon
  • Grey Twitter Icon

© 2016 GRU 

Słuchanie zbliża. Rozmowa prowokuje pytania. Zadawanie pytań rozwija. Masz pytanie?

bottom of page