Ach ci amerykańscy naukowcy...
- michalleciej
- Aug 2, 2019
- 7 min read
Updated: Jan 4, 2022

Kobieto, czy pragniesz spotkać w życiu mężczyznę, który Cię zauważy, wysłucha, dopyta, utuli, zgadnie potrzeby, rozpieści, podnieci, ale też raz na jakiś czas, weźmie bez pytania, w kuchni, czy w ogrodzie, zamknie usta pocałunkiem lub dłonią, przytrzyma stanowczo, zerwie bluzkę, zerwie majtki, przyssie się do piersi, chwyci za pośladki i ufny swemu sercu i swej erekcji, której energia pochodzi przecież od Twojej kobiecości, posiądzie Cię bez opamiętania, wniknie dziko, wbije, aż w oczach się zaiskrzy, w głowie zawiruje, w sercu zagotuje, zniknie czas, a w Waszych połączonych ciałach dojdzie do wybuchu orgiastycznej ekstazy...?
Amerykańscy naukowcy odkryli, że mężczyzn, którzy potrafią jednocześnie dostarczyć taki wachlarz adoracji – od zauważenia i wysłuchania, do spontanicznego pieprzenia na stole bilardowym – jest mniej niż, cytuję, „sumaryczna liczba wszystkich istot ludzkich, które wylądowały na Księżycu, Marsie, San Escobar i Bergamutach”, i co gorsza „liczba ta drastycznie maleje”...
Amerykańscy naukowcy wskazują też wyraźnie, że przyczyną tego tragicznego w skutkach deficytu „kompletnego mężczyzny” - jak nazwali go amerykańscy naukowcy - jest, cytuję „odcięcie od swej seksualnej mocy”.
Amerykańscy naukowcy zrobili po raz pierwszy kawał dobrej roboty. Niestety są bezradni, jeżeli chodzi o propozycję środków zaradczych.
I ja tych środków zaradczych nie znam. Ale może razem coś wykoncypujemy? Może uda nam się przywrócić do istnienia choćby jeden egzemplarz „kompletnego mężczyzny”? Mam jasne widzenie, że nie dokonają tego sami mężczyźni, ani nie dokonają tego same kobiety – kompletny mężczyzna nie może istnieć bez kobiecości, więc odszukać go możemy tylko wspólnie.
Zaczynamy.
Weźmy przypadek zdrowego, wolnego, świadomego mężczyzny w sile wieku.
Seksualność to bardzo silna energia, promieniująca niewybiórczo i dookulnie ze zdrowego mężczyzny. Jej cechami szczególnymi są: spopkój, pewność siebie, humor, silne zorientowanie na polaryrację z kobiecością oraz odwaga do sięgnięcia po tę promienną kobiecość. Mężczyzna taki czuje biologiczny, bezwarunkowy pociąg do atrakcyjnych kobiet, a że jest mężczyzną świadomym, nie korzysta ze swej przewagi siłowej by zdobyć kobietę, tylko fascynuje się każdym momentem swego rozbudzonego podniecenia i z głebokim szacunkiem do adorowanego właśnie cudu natury, zaczyna zabiegać o jej względy – zagadując, zauważając urodę, rozśmieszając, wprawiając w nastrój wyjątkowości, podrywając i – jest to mężczyzna świadomy – nie ukrywając przed kobietą budzącego się pożądania. Mężczyzna taki zgłebia przy takich doświadczeniach bezcenną mądrość – mądrość o sile swych pragnień oraz mądrość płynącą z esenscji i pragnień kobiet. Nie raz zostanie spoliczkowany, wyśmiany, czy wyszydzony. Nie raz zakosztuje namiętnego pocałunku, docenienia, magii cielesnej bliskości, czy niezapomnianego erotycznego spełnienia. Co bardzo ważne, seksualność mężczyzny zawsze dąży do erotycznego spełnienia. Ale seksualność świadomego meżczyzny nie dąży tam za wszelką cenę. Świadomy meżczyzna połączony jest ze swym czującym sercem, a czujące męskie serce bezbłędnie rezonuje z kobiecym sercem, stąd mężczyzna taki wczuwa się w nastrój i potrzeby kobiety i stosownie do swej nagromadzonej mądrości, zamiast zaganiać do sypialni, po prostu wysłucha, utuli, poczęstuje herbatą. On całkowicie ufa, że tak ma być. Ufa też, że kolejne spotkanie będzie wyglądało inaczej. On wie, że nie ma dwóch takich samych spotkań. On wie też, że ścieżka ku „kompletnemu mężczyźnie” nie ma końca. Każdy dzień, każde wyzwanie, każda kobieta, która zarezonuje z jego męskością, będzie kolejną misją, kolejnym doświadczeniem oraz kolejnym darem od Życia i ostatecznie kolejnym przypadkiem potwierdzającym regułę, że kompletny mężczyzna musi być połączony ze swą seksualnością, musi kochać siebie i ufać swemu magicznemu fallusowi, i że bez tego zaufania rozczaruje siebie i z dużym prawdopodobieństwem, każdą napotkaną kobietę. Brak zaufania do mocy i mądrości swego członka jest tym, co amerykańscy naukowcy nazwali „odcięciem od swej seksualnej mocy”.
Mamy zatem szkic portretu „mężczyzny kompletnego” oraz jego przeciwieństwo „mężczyzny odciętego od swej seksualnej mocy”.
Prześledźmy dalsze losy naszego aspirującego „kompletnego mężczyzny”, by spróbować zrozumieć jak doprowadza on siebie do „mężczyzny odciętego od swej seksualnej mocy”.
Mężczyzna świetnie rokujący na ścieżce ku kompletności gromadzi radość życia i odkrywa mądrość przy każdym spotkaniu. Dary swej męskiej seksualności potrafi aplikować stanowczo i zdecydowanie, jednocześnie miękko i delikatnie. Wie, że świat potrzebuje jego stanowczości, wie też, że świat poraniony niedojrzałą stanowczością może odczuć jego czyny jako kolejny gwałt, dlatego stąpa i działa z najwyższą uważnością.
Spotyka niespotykaną kobietę. Rodzi się między nimi nieznany dotąd magnetyzm. Kobieta jest piękna, namiętna, znająca swą wartość. Jest bardzo prawdziwa, naturalna, kobieca, kocha swe ciało, ufa swemu sercu, śmieje się z podszeptów swego umysłu. Spędzają ze sobą czas. Ona nie szuka księcia na białym koniu, ale jej tożsamość zakorzeniona jest w tradycyjnej kulturze, gdzie to w życiu każdej pary przychodzi moment na „zadeklarowanie się”. On jest już w miarę świadomy, więc to nie on proponuje, ale to on się zgadza. Zostają parą. Poznają się dalej i uszczęśliwiają. Zaczyna jednak pojawiać się w świadomości mężczyzny jakiś nieznany dotąd niepokój. Nie znał go wcześniej. Zakochując się, jego zdrowa dotąd seksualność została całkowicie pochłonięta adorowaniem wybranki. Gdy owo adorowanie delikatnie ostygło, okazało się, że wybranka ma koleżanki, kuzynki, siostry, a on ma koleżanki w pracy, sąsiadki, klientki, przyjaciółki, które, z niewytłumaczalnego powodu – znanego nam jako zauroczenie, zakochanie, zaślepienie – stracił na jakiś czas z oczu i dociera do niego teraz z siłą wodospadu Niagara, że od momentu zadeklarowania się, nie wolno mu już swobodnie wyrażać i używać swej męskiej mocy seksualnej w ich kierunku. Specjalnie użyto zwrotu „nie wolno”, gdyż nie można wskazać jednoznacznego źródła tego zakazu – będzie to moralność kulturowa oraz będzie to partnerka, będzie to też on sam, bo przecież wiedział, że deklarując się, bierze odpowiedzialność za skierowanie swej seksualności w kierunku wybranki. Dywagował na ten temat ze samym sobą przed deklaracją i podjął decyzję o wejściu w tradycyjny związek.
Co dzieje się z mężczyzną, którego seksualność skierowana została w kierunku jednej tylko kobiety?
Wbrew wiedzy jaką posiadamy, seksualność to nie jest zdolność zaciągania do łóżka i wydalanie soków z organizmu. Seksualność to energia napędowa Natury, to ewolucyjna energia wszystkich organizmów, to energia życiowa człowieka, to energia sprawczości mężczyzny. Ona po prostu jest. I to ona napędza mężczyznę do wstawania rano, do działania, do wyremontowania mieszkania, do zarabiania pieniędzy, do podążania za pasją, do zmywania naczyń, do wychowywania dzieci, do chronienia środowiska, do opiekowania się, adorowania, rozpieszczania i porywania kobiety do łóżka na całonocne erotyczne uniesienia. Ta energia buzuje w mężczyźnie i aktywuje go do mozolnych prac, trudnych wyzwań, odważnych czynów. Jest źródłem jego proaktywności, inicjatywy, jest mostem łączącym prozę życia ze światem fantazji. I taki potencjał drzemie w każdym mężczyźnie, połączonym ze swoją seksualną energią. Tak wygląda lub może wyglądać życie kompletnego mężczyzny.
Dlaczego nie wyglada tak życie mężczyzny w dzisiejszym świecie? Dlaczego nie wygląda tak życie w większości relacji?
Męska energia seksualna nie działa punktowo. Ona działa dookulnie, promiennie, na całe otoczenie mężczyzny. I choć może to budzić oburzenie, moment wejścia w tradycyjną relację jest momentem odcięcia mężczyzny od dookulnego działania jego seksualnej mocy i skierowania jej na działanie punktowe, tylko w jednym kierunku, tylko i wyłącznie w kierunku i dla dobra jednej kobiety. A tajemnica Świętego Graala jest taka, że seksualna moc jest jak grawitacja – działa we wszystkich kierunkach jednakowo. Nie da się jej nakazać przyciągania jednych obiektów i zakazać przyciągania innych. A jednak nasze życzeniowe podejście tak właśnie czyni, i od momentu „zadeklarowania się”, wchodzimy w tryb negujący rzeczywistość. Mężczyzna wierzy, że można tak żyć i od samego początku próbuje. Wierzy tak bardzo, że zapewnia partnerkę i siebie, że jest wspaniale – choć czuje niemiły ucisk w podbrzuszu, gdy mija go po raz nasty piękna sąsiadka. I żeby nie było, są tacy którym wychodzi to bardziej, i tacy którym mniej – ale nie zmienia to faktu, że negujemy własną naturę, zaprzeczamy naturze, a zatem zaprzeczamy samym sobie, a przekładając to na codzienne życie - osłabiamy swój potencjał, a partnerka zastanawia się "co się z tym człowiekiem dzieje?
Z rokującego „kompletnego mężczyzny” otrzymujemy „mężczyznę odciętego od swej seksualnej mocy”, który świadomie lub nie, poddaje się wysychaniu źródła swej mocy i sprawczości, a jego pogłębiająca się z roku na rok niemoc manifestuje się w stepowieniu jego otoczenia, usychaniu jego kobiety, przy jednocześnie piękniejącym domu z nowym modelem limuzyny.
Na zakończenie, amerykańscy naukowcy przedstawiają nie kończącą się listę aktywności, zaniechań i dysfunkcji, które są, według zebranych dodwód, konsekwencją odcięcia mężczyzny od swej seksualnej natury - jako nieuświadomiona potrzeba zapełnienia przestrzeni życiowej, powstałej po "odebraniu" mu swej pierwotnej natury. Amerykańscy naukowacy upraszają, aby zdobądź się na uczciwość, by zauważyć, czy aby jakieś z poniższych praktyk nie są czytelnikowi znajome...
... nuda w związku, lenistwo, oglądanie seriali, wiadomości i telekonkursów, upijanie się, narkotyzowanie, rosnąca obojętność, brak cierpliwości dla dzieci, potrzeba wywyższania się i mania racji, słabnące lub nieobecne pożycie intymne, brak rozpieszczania, częste mycie ukochanego samochodu, traktowanie kobiet przedmiotowo, spanie w osobnych pokojach, narzekanie, nieporuszanie tematów seksualności, uczęszczanie do kościoła, zazdrość, zawiść, zajmowanie się polityką, gromadzenie niepotrzebnych gadżetów, ubrań, butów, koszul, t-shirtów, problemy wychowawcze, dodatkowe kilogramy, dodatkowe dziesiątki kilogramów, separacja od ludzi, okłamywanie partnera, romanse, zdrady, zanik siostrzeństwa wśród kobiet, zanik braterstwa wśród mężczyzn, częste remonty mieszkania i ogrodu, wakacje w tych samych miejscach, podatność na krytykę żyjących jeszcze mamusi i tatusia, przemoc psychiczna, przemoc fizyczna, prostytucja, mobbing, molestowanie, pornografia, pedofilia, gwałty, załamania nerwowe, depresje, produkowanie neurotycznych dzieci, przewlekłe choroby, zwłaszcza nowotworowe, pracoholizm, przymus konkurowania w sportach, apodyktyczność, impotencja, chirurgia plastyczna, viagromania, oziębłość, brak szacuku do siebie, mizoginia, mizantropia, nienawiść do mężczyzn, narastający lęk o przyszłość i idący za tym chorobliwy lęk o przetrwanie rozpadającej się relacji...
Zjawiska te występować mogę w różnej intensywności, od tolerowalnej do niebezpiecznej, ale zasada pozostaje niezmienna w każdym przypadku – męska seksualność nie działa wybiórczo. Jakakolwiek forma jej negowania, tłamszenia, ukieruknowywania, ograniczania, piętnowania – przez siebie samego, czy przez partnerkę – prędzej czy później przejawi się jako osłabienie żywotności mężczyzny, jego zobojętnienie oraz wprowadzenie do codziennego życia jakichś zastępników z powyższej listy.
Jak konkludują amerykańscy naukowcy, „Ciemna strona zanegowanej męskiej seksualności przejawia się na co dzień w międzyludzkiej obojętności, cierpieniu kobiet, bylejakości mężczyzn, przemocy i gwałcie wobec planety. Ta sama ciemna strona zabrała człowieka w podróż na Księżyc, ale cóż nam po takich dokonaniach, kiedy wokół tyle małych zaniechanych podróży zbliżających ludzi.”
Nie mam zaufania do amerykańskich naukowców, ale jeżeli ich badania są choć odrobinę prawdziwe, to dziękuję, ale ja w Stanach mieszkać nie chcę!
A jak ma się ten wątek do naszego codziennego życia? Czy zauważasz wygaszanie, obojętnienie, zblazowanie w Twoim związku? Lub brak soczystych mężczyzn do budowania związków?
To my sami, mężczyźni i kobiety, dokonujemy impotencjalizacji życia.
A impotencja to nic innego jak początek końca.
Tylko nie szukajmy winnych. Ani w partnerze, ani w sobie. Aż tak źle nie jest, prawda?
Wystarczy jeżeli zrobisz wgląd w zagadnienie swej seksualności i zadasz sobie pytanie – czy wybieram życie w prawdzie o energii seksualnej, czy wybieram życie w przekonaniu, że dobrze jest jak jest?
Stosunkowo udanego życia!
*******************************************
Dla zainteresowanych źródłami badań amerykańskich naukowców, proponuję krótki, ale drastyczny fragment wywiadu, udzielonego w toku badań nad skutkami odcięcia od seksualności. Dla polskiego czytelnika udało nam się wyekstachować osobnika mówiącego językiem polskim. W jego wypowiedzi można wyczuć niezgodę na swe dotychczasowe życie oraz niezachwianą determinację, by wkroczyć na nieznaną ścieżkę ku „kompletnemu mężczyźnie”.
Comments