top of page

Kiedy ciało mówi NIE.

  • michalleciej
  • Apr 17, 2018
  • 3 min read

Updated: Jan 4, 2022


Przygoda z badmintonem wciągnęła mnie bardzo. To fascynujący sport. Precyzyjny, decyzyjny, szybki, wyczerpujący. Dwie, trzy godziny tygodniowo zamieniły się w pięć, dziesięc godzin gry. Potem doszedł trener, turnieje i liga. Sukcesy, porażki, zadowolenie, wzrost kondycji i umiejętności. Przyszła też ochota na coraz więcej. I przyszła też kontuzja. Zerwania mięśnia łydki prawej nogi. Wściekłość i frustracja. Trzy miesiące w gipsie, ortezie, o kulach. I powrót! Spokojniej na początku, z obawami, potem znów na pełnej mocy. Kolejne treningi, zawody, liga i kolejna kontuzja! Zerwania mięśnia łydki lewej nogi...

Dlaczego nie słuchamy, kiedy ciało mówi NIE...?

Nadal gram w badmintona. Ale zdałem sobie sprawę, że intensywność treningów stała się nie adekwatna do wydolności mojego organizmu. Utożsamiłem się z wizerunkiem sportowca i zatraciłem poczucie rzeczywistości, ślepo wierząc, że będę coraz lepszy, coraz sprawniejszy. Przestałem słuchać rzeczywistości. Mój umysł przestał słuchać mojego ciała. Eksploatowałem „swojego osiołka”, swoje ciało, aż ono powiedziało dość. Potrzebowałem podwójnego upomnienia, by odpuścić, by skierować moją uważność na szerszy ogląd sytuacji. Otrzymałem ważną lekcję, by nie zawężać życia do konkretnej tożsamości, gdyż tożsamość, każda tożsamość – sportowca, biznesmena, ojca, męża - jest tymczasowym bytem i jeżeli w porę się tego nie zauważy, to ściągnie się na siebie ból i cierpienie.

Każdy Polak chyba zna historię Jerzego Kukuczki. Miał szansę zostać pierwszym człowiekiem, który zdobył wszystkie czternaście himalajskich ośmiotysięczników. Tożsamość, czy pasja, Jerzego była tak potężna, że łamiąc wszelkie zasady zdrowego rozsądku, parł przez mrozy i śniegi Himalajów jak Yeti, dążąc do wymarzonego celu. Dokonał rzeczy niemożliwych, ale tylko jako himalaista. Etos bohatera nakazuje nam mówić, że odnalazł się w swej tożsamości, w swej pasji. Pytanie, czy jego najbliźsi powiedzieliby, że się odnalazł, czy że się zagubił?

„Dom był w stanie surowym, musieliśmy go wykończyć. Ale Jerzy wyjechał na wyprawę i nie wrócił. Zostałam sama z dwójką dzieci i z remontem.” – opowiada żona Jerzego. Nie o ocenianie chodzi, tylko o refleksję.

Tożsamość potrafi zawładnąć nami całkowicie. Tożsamość jest tworem wygenerowanym przez umysł. Dlatego też ma fantastyczne wsparcie – umysł, swojego kreatora, który w obronie tożsamości będzie podsuwał niekończącą się argumentację broniącą tożsamości. Racjonalnie i logicznie wyperswaduje nam, że to co robimy jest słuszne, niezbędne, potrzebne, że skutki uboczne są pomijalne, że musimy robić wszystko, by tożsamość wzmacniać i „powiększać”. Przekona nas, że moja tożsamość to JA.

Ale tożsamość jest iluzją i nie wygra z Naturą. Natura znajdzie sposoby na utarcie nosa tożsamości. A jednym ze sposobów będzie moment, kiedy ciało powie NIE. Czy to w postaci kontuzji fizycznej, czy w postaci bólu mięśni, narządów, powie nam: Stop! Przeginasz. Dalej tak nie ujedziemy. Przy silnym utożsamieniu możemy zignorować takie komunikaty. Wtedy ciało upomni nas srożej: kolejną kontuzją, złamaniem, zawałem serca, wylewem, czy zapaścią. Spotyka się zatwardziałe tożsamości, które i takie sygnały „racjonalnie” zignorują. Wtedy Natura może wytoczyć jeszcze cięższy kaliber, w postaci przewlekłych chorób, migren, chronicznych niewydolności, depresji i niezliczonych neuroz i psychoz. Jako wisienka na torcie, katalog upomnień zamyka przedwczesna śmierć.

Samonakręcająca się tożsamość jest nie lada wyzwaniem dla każdego. Uzależnienie od tożsamości potrafi być tak silne, że w ogóle nie dopuszczamy do świadomości myśli o tym, że można żyć bez swojej tożsamości. Kim ja będę bez swojego hobby, bez kariery? Będę nikim! Będę przegranym w oczach swoich i świata. Tak właśnie broni się krucha tożsamość. Ale nie jesteś swoją tożsamością. Jesteś istotą ludzką, która nabawiła się choroby umysłowej zwanej tożsamością!

Jeszcze nie wierzysz? To wyobraź sobie i poczuj moment, kiedy tracisz swoją tożsamość.

Boli? Bardzo boli?

Prędzej czy później przyjdzie czas na pożegnanie się ze wszystkimi tożsamościami. Jeżeli już przegapiłeś odpowiedni moment, przypomni Ci o tym ciało. Obserwuj się, słuchaj uważnie, co do Ciebie mówi. Podziękuj za każdy znak, ból, niewydolność, kontuzję – bo znaczy to, że jeszcze nie jest za późno. Jeszcze będziesz żył. Twoje ciało jest nieporównywalnie cenniejsze dla Ciebie od Twojej tożsamości. Twoja tożsamość potrzebuje ambicji. Twoje ciało potrzebuje szacunku. Bądź uważny, by szacunkiem, nie ambicją, karmić swe ciało.

Uczmy się słuchać ciała. Każdego dnia. A kiedy znów zakomunikuje nam coś w postaci bólu, choroby, bądźmy wdzięczni, bo to może znaczyć, że już jedziemy po bandzie.

Bądź uważny. Ciało mówi więcej niż umysł.

Bądź odważny, by posłuchać, co takiego komunikuje Ci Twoje ciało.

PS. W sumie zastanawiam się, jak to możliwe, że moja wątroba jeszcze się nie odzywa... : )


Comments

Couldn’t Load Comments
It looks like there was a technical problem. Try reconnecting or refreshing the page.
mykonos.jpg
Co u Ciebie?

Naszła Cię jakaś refleksja?

Ludzie są ciekawi. Ciekawsi niż miejsca. I znacznie ciekawsi niż zasady, którymi się kierują.

  • Grey Facebook Icon
  • Grey Instagram Icon
  • Grey Twitter Icon

© 2016 GRU 

Słuchanie zbliża. Rozmowa prowokuje pytania. Zadawanie pytań rozwija. Masz pytanie?

bottom of page