Rozkoszne obawy.
- michalleciej
- Nov 10, 2017
- 2 min read
Updated: Jan 4, 2022

Każda myśl dotycząca przyszłości ma odcień obawy. Znajoma, podczas rozmowy ma tematy polityczne oznajmiła „Jakże się nie mam martwić, zobaczysz, że za rok może być jeszcze gorzej...”.
No i co z tego?
Czy martwienie się, czyli myślenie na ten temat, coś zmienia?
Czy martwienie się o to, czy syn zda maturę, cokolwiek pomaga?
Czy to polityka, czy przyszłość syna – obawy o przyszłość – zamieniają naszą głowę w betoniarkę, w której międlimy bez przerwy te same myśli... o ewidentnie niepomyślnym zakończeniu. Zasadniczym skutkiem jest to, że odbieramy sobie energię do działania w tej chwili. Wyobrażenia w betoniarce nabrały już widma politycznej katastrofy i tragedii syna kopiącego rowy. Ale nadal są to wyobrażenia. Trujące wyobrażenia.
Gdy uda nam się złapać na tym, że „znów tragizujemy”, momentalnie wracajmy z wydumanej wycieczki do chwili obecnej. I od razu przekujmy obawy w działanie. Co prawda jeżeli chodzi o politykę, to niewiele da się zrobić, choć wyjście na wiec może nas podnieść na duchu, ale jeżeli chodzi o maturę syna, na pewno jest wiele akcji do zaproponowania - choć najważniejsze wsparcie syn mógłby dostać od rodzica, który przestanie truć otoczenie zaraźliwym pesymizmem.
Obawianie się to kompletna strata czasu. Kradnie radość i obniża energię do działania. Kulminacyjnym skutkiem obawiania się bywa stan „Ja sam jestem problemem, który trzeba rozwiązać”. Przydarzyć się on może osobie, która stała sie niewolnikiem upajania obawami – a obawiać można się o wszystko, bez wyjątku – a że na końcu każdej obawy znajduje się potencjalny, hipotetyczny, wyimaginowany problem, osoba taka nabiera przekonania, że nie tylko świat jest problemem, ale ona sama stała się jednym wielkim problemem. Cóż za potworna egzystencja! Sami się w nią wpędzamy za pomocą każdej pojedyńczej obawy.
Zauważmy, że nawet pozytywne myślenie niesie ze sobą zagrożenie. Wystarczy pociągnąć pozytywną wizję odrobinę dalej... nowa znajomość, nowa praca, obecnie udane małżeństwo, edukacja dzieci, energia odnawialna, ratowanie wielorybów, nasze świetne zdrowie... wystarczy te piękne myśli-wizje pociągnąć o rok, czy dziesięć lat do przodu ... i co się okaże??? Okaże się, że nasz fantastyczy umysł ma znakomitą zdolność „spierdolenia” każdej wizji przyszłości!
Że ... nowa znajomość na pewno kiedyś rozczaruje.
Że ... nowa praca na bank okaże się paskudna.
Ze ... małżeństwo się rozpadnie.
Że ... dzieci skończą na zasiłku.
Że ... udusimy się zasyfionym powietrzem.
Że ... wieloryby i tak wyginą.
Że ... zdrowie nas opuści...
I nie ma znaczenia, czy tak będzie czy nie – chodzi o to, by nie karmić się tymi wizjami zawczasu, a cieszyć się tym co jest i wziąć odpowiedzialność za swoje życie.
Odpowiedzialność, to nie myślenie o przyszłości, tylko działanie ku wymarzonej przyszłości.
Proste.
Obawiasz się o swoje zdrowie???
Przestań o nim myśleć.
Idź na spacer.
Comments