Uciekaj ze swej głowy.
- michalleciej
- Sep 27, 2017
- 3 min read
Updated: Jan 4, 2022

Mój cwany umysł, jak nie raz przyuważyłem, ma tendencję do uczepienia się jakiegoś wątka myślowego, jakiegoś zdarzenia, jakiejś zasłyszanej historyjki, czy jakiegoś życiowego dylematu. I poprzez mniej lub bardziej świadome rozkminianie owego wątku, na przykład w łóżku o trzeciej nad ranem, jestem w stanie doprowadzić do wykreowania całkiem długiego, pełnego nieracjonalnych obaw wirtulanego opowiadania, które charakteryzują trzy bardzo wyraźne cechy:
koniec opowiadania ma miejsce w mrocznej i bliżej nieokreślonej przyszłości
negatywny ciężar emocjonalny, wraz z rozwojem opowiadania, staje się bardzo nieprzyjemny
nasz nieświadomy umysł traktuje to opowiadanie jako jedyna pewna przyszłość.
Oto przykłady takich wirtualnych historyjek:
...mam ból gardła...pewnie jutro przyjdzie kaszel...znów będą nieprzespane noce...katar...a potem te cholerne antybiotyki...sąsiadki syn zmarł na nieleczoną grypę...czy wymyslą w końcu jakieś szczepionki...
...ładnie mnie uczesał fryzjer...ale ten facet dziwnie się patrzył i uśmiechał...jestem brzydka...zawsze byłam...w szkole nie miałam wielu chłopaków...teraz mam fajnego, ale czy on mnie kocha...czy mu się nie znudzę...czy jestem dla niego atrakcyjna...coś dużo w pracy siedzi ostatnio...a może nie siedzi...jak sprawdzić czy mnie kocha...na pewno nie kocha...za co?...za tę małpią gębę...będę sama na starość...na bank...
...za tydzień rozmowa rekrutacyjna...cieszę się...i trochę boję...a co jak będzie to klapa...już widzę siebie...burak na twarzy...w ustach kołek zamiast języka...na pewno mnie złapią na jakieś podchwytliwe pytanie...już ja ich znam...wiem, że nie dostanę tej roboty...a potem witaj bruku...dobrze, że mam swój ulubiony most...dobrze mi tam będzie z innymi bezdomnymi...
...czy ona mnie zdradziła...za ładna jest...i wygadana...jak ja mogę mysleć, że ona będzie mi wierna...a nawet jak nie zdradziła...to na pewno zdradzi...gorąca jest...ostra kobitka...bez niej umrę...ale rogów nie zniosę...może ją zostawić...po co czekać aż ona zostawi mnie...
...Kubuś ma jutro kartkówkę...ta szkoła wprowadza tyle stresu...Kubuś to dobry uczeń...ale nauczyciele są niesprawiedliwi...boże, czy on skończy choćby podstawówkę...A dziś bez studiów to katastrofa...będzie nieudacznikiem...leniuch jeden...
...Sam będę do końca życia...co za porażka...jestem nikim...moje życie to koszmar...Ci uchmięchnięci wszędzie ludzie...pieprzone rodzinki...wspólne święta...a ja...zero...czy kiedyś dotknę kobietę...czy życie samemu ma sens...
...itd...itd...itd...
Brzmi znajomo?
Spędzanie czasu na osobności, niezależnie czy jesteśmy w związku czy nie i zwłaszcza podczas zasypiania czy nocnych przebudzeń, sprzyja rozwojowi wirtualnych opowiadań-koszmarków. Po pierwsze, mamy sporo czasu dla siebie, więc umysł wykorzystuje to na swoje potrzeby, po drugie, nie mamy szansy, aby z zewnątrz ktoś to umysłowe trajkotanie przerwał. Bo nikogo nie ma (partner już śpi albo mieli swoją historyjkę). Jesteśmy jedynym narratorem. Sami kreujemy zdarzenia i uczestników wizji. A gdyby w zasięgu znalazł się choć jeden uważny człowiek, to przynajmniej zadałby pytanie:
- Co tak siedzisz/leżysz bez słowa z przerażeniem na twarzy?
Już to wystarczy, aby wytrącić nas z koszmarnego snu.
- Co? A nic nic. Zamyśliłem się.
- O czym myślałeś?
- A o niczym szczególnym. Takie tam... – oczywiście nie przyznaję się, że właśnie wróciłem z podróży, w której na wózku inwalidzkim zmagam się ze schodami latarni morskiej...
Ale cel osiągnięty – pytanie przerwało narrację! Wracamy na ziemię.
Podobnie zbawienne znaczenie ma poznawanie nowych miejsc, w najszerszym aspekcie – wyjazd do lasu, wyjście do kina, piętnastominutowy spacer, weekend z plecakiem, czy podróż do Indii (omijać centra handlowe - tam każda para butów i ciuch potencjalnie wciąga w historyjkę typu ...czy mu się spodobam...). Higiena naszej psychiki wymaga obserwowania naszych irracjonalnych myśli i całych łańcuchów przemyśleń, mających nierzadko początek w dzieciństwie, a kończących się pod kołami pociągu. Nasze zdrowie psychiczne znacząco zależy od tej wydawałoby się prostej czynności – obserwowania swoich myśli. Tylko jak to zrobić, kiedy podczas zamyślenia całkowicie utożsamiamy się z zawartością wirtualnych historyjek... Spróbuj spojrzeć na swój umysł jak na generator myśli, z których nie wszystkie muszą być absolutną prawdą o Tobie :) A poczujesz narodziny nieznanej dotąd ulgi, takie WOW! I przez umysł przejdzie Ci realizacja, że moje wyobrażenia są zazwyczaj scenariuszami filmów nie-do-zrealizowania.
Kiedy nie ma wokół Ciebie innych ludzi albo jesteś non stop w tych samych miejscach, to jesteś właściwie cały czas w swojej głowie. Sam. I musisz sobie radzić samemu. Wtedy kluczem do oczyszczania głowy są:
Uważność. Obecność. Obserwowanie myśli. Przerywanie historyjek. Śmianie się z nich.
Ale nie raz i nie dwa uważności zabraknie. Konieczne jest zatem wspomaganie uważności poprzez dodatkowe narzędzia przerywania myśli – a są to inni ludzie i zmiana miejsca. Nawet odwiedzenie z definicji nudnego znajomego będzie lepsze niż siedzenie samemu w swoim pokoju i tak samo spacer po utartej ścieżce do Biedry, będzie lepszy niż mielenie swoich historyjek w zaciszu ulubionego fotela.
Nowi ludzie i nowe miejsca działają jak antybiotyk na infekcje umysłowe.
Życie nigdy nie dzieje się w przyszłości, zawsze dzieje się teraz.
Uciekajmy ze swej głowy. Żyjmy życiem, a nie historyjkami o nim.
Nie zapomnij, że spotykając ludzi, przerywasz też ich historie–koszmarki. Liczę na Twoją pomoc :)
To kiedy się widzimy?
Comments