Dekalog Homo Relatius
- michalleciej
- May 30, 2017
- 8 min read
Updated: Jan 4, 2022

Istota ludzka dotarła na szalenie wysoki poziom cywilizacyjny, nieosiągalny dla wszystkich pozostałych istot zamieszkujących naszą wspólną Matkę Ziemię. Mamy wszystko czego dusza zapragnie, pełne półki sklepowe najróżniejszego pożywienia, szybki i efektywny transport dookołaziemski oraz wygodne, ciepłe i komfortowe schronienia. Co jeszcze odróżnia nas od reszty mieszkańców naszej planety? To, że jako jeden jedyny gatunek cierpimy na chorobę pochodną wspaniałej cywilizacji – na samotność. Każdy człowiek poczuł, czuje lub poczuje czym jest samotność, czy to w postaci niezidentyfikowanego niezadowolenia z życia mimo pełnej obfitości dóbr materialnych, czy w postaci uświadomionego osamotnienia, spowodowanego fizycznym brakiem bliskości innych istot tego samego gatunku. Kimkolwiek dziś jesteś, ilekolwiek bliskich znajomych masz wokół siebie – nie ma znaczenia. Dotkliwą chorobę zwaną samotnością nieumyślnie zapoczątkowaliśmy sami tysiące lat temu, kiedy pierwsze dobra materialne zawróciły nam w głowach. To choroba cywilizacyjna i dotyka każdego.
Ale jest na nią lekarstwo. Recepta poniżej.
Dawkowanie: od zaraz aż do śmierci, codziennie, mnóstwo razy dziennie, każda dawka wskazana.
Dekalog Homo Relatius
I. Nie będziesz niczego traktował poważniej niż relacje.
Twoja kariera, Twój status społeczny, Twoja choroba, Twój dom i samochód są ważne. Ale nie tak ważne jak Ci się wydaje i jak nauczono Cię je poważać. Nawet jako dyrektor Banku Światowego czy Mega Gwiazda Techno poczujesz każdego wieczora, jak bardzo chciałbyś komuś o sobie opowiedzieć i żeby ta osoba Cię naprawdę słuchała. Zatem nawet największy sukces, jaki osiągniesz w życiu, będzie niepełny, jeżeli świętował będziesz go solo. Oczywiście kręcić się może wokół Ciebie mnóstwo ludzi – ale czy przyjdą oni do Ciebie, czy dla Twojej sławy? Wszystko przemija – oprócz ogromnej potrzeby podzielenia się tą prawdą z drugim człowiekiem.
II. Nie bedziesz poznawał imienia bliźniego swego nadaremno.
Ani imienia, ani gdzie mieszka, ani jaki ma samochód i gdzie pracuje. Zawsze zadawaj pytania ze szczerą intecją poznania drugiego człowieka, a gdy już poznasz jego imię, zawód, hobby, pasje, troski – prędzej czy później natrafisz na coś wspólnego, co może potencjalnie Was zbliżyć. Może to być wspólna pasja, a może jakieś uczucie, do odkrycia którego nie doszłoby podczas zdawkowej rozmowy. Jeżeli będzie okazja spotkać się ponownie, jakże cudnie poczuje się Twój nowy znajomy, gdy przywitasz go po imieniu. I nie chodzi o sztuczne zapamiętywanie faktów na temat ludzi, chodzi o to, by poznawanie było autentyczne i szczere, wtedy nic nie musisz zapamiętywać –najważniejsze zapamięta się samo. I może być początkiem pięknej przyjaźni.
III. Pamiętaj, abyś każde spotkanie święcił.
Zagonieni projektami, terminami i uzależnieni od potrzeby gromadzenia dóbr materialnych, niezauważamy ludzi wokół siebie, tracąc cały codzienny czas na pracę i na transport do i z pracy. Inni uczestnicy ruchu, obsługa w sklepach i restauracjach, piesi i koledzy z pracy właściwie dla nas nie istnieją. No chyba jako utrudnienia. A może jesteś ponadprzeciętnie „socjalny” i używasz na co dzień zwrotów typu witaj, dzień dobry, co słychać? Choć to już coś, to zazwyczaj jest to tylko powierzchowna ogłada. Każde spotkanie jest okazją do przeciwdziałania samotności. Nie trzeba z każdym od razu iść na kawę. Wystarczy, że w momencie wypowiadania „dzień dobry” skupisz uwagę na pozdrawianej osobie, jak gdyby dopowiadając sobie w duszy kim jesteś, nieznajomy albo miło Cię widzieć, koleżanko. Inaczej mówiąc, bądź prawdziwie obecny, gdy spotykasz drugą osobę. To najcenniejszy dar, jaki możesz ofiarować bliźniemu. Autentyczne spotkanie ma to do siebie, że w pewnym momencie, nawet nie zauważysz kiedy, rozmówca zacznie zadawać pytania Tobie. Twoje szczere zainteresowanie zaskoczy go i zaciekawi i najdzie go chęć poznania kim Ty jesteś. Po takich spotkaniach, nic nie jest już takie jak było. Święć każde spotkanie, z rodzicami, ze swymi dziećmi, partnerem, bratem, księdzem, swoim ex - może w ogóle ich jeszcze nie poznałeś?
IV. Czcij każdego jak siebie samego.
Każdy nosi na twarzy maskę wyrzeźbioną zlepkiem swej historii i doświadczeń, zależnie od miejsca urodzenia, pochodzenia, kraju, relacji z rodzicami, zamożności, intelektu, kultury, religii, poglądów. Pod maską tą jednak znajduje się prawdziwa istota, z krwi i kości, z definicji pragnąca żyć i pragnąca żyć wśród innych ludzi. Mamę oszukasz, siebie oszukasz, ale Natury nie oszukasz. Pod każdą z naszych masek kryje się człowiek podobny do Ciebie, z podobnymi rozterkami, lękami i pragnieniami. Jeżeli z szacunkiem i odwagą potraktujesz bliźniego, bez oceniania po pozorach, to jest szansa, że przebijesz się przez maskę i ujrzysz i rzeczywiście poznasz drugą istotę i poczujesz, jak jesteśmy do siebie podobni. To pierwszy krok do zrozumienia miłości.
V. Nie dobijaj.
Nie oceniaj. Nie obmawiaj. Nie narzekaj. Oprócz oczywistej przydatności słowa w komunikacji, słowa przynoszą mnóstwo cierpienia w życiu człowieka i w jego otoczeniu. Wypluwamy z siebie lawinę niepotrzebnych słów przekłamując rzeczywistość poprzez zawężanie nieogarniętej rozpiętości rzeczy i zjawisk za pomocą mini zestawu oklepanych dźwięków i znaków. Komunikujemy się z całym światem w języku, który rozumie tylko jedna strona – my. Pies, koń, drzewo, kamień, ocean nie mogą wejść z nami w polemikę. Komunikujemy się z innymi ludźmi najczęściej mając ukryte pod słowami intencje. Albo chodzi o wykorzystanie bliźniego, albo o własną przyjemność – a używamy do tego w bezpośredniej komunikacji, świadomie lub nieświadomie, zwrotów typu kocham Cię, jesteś dobrym człowiekiem, ufam Ci, a w komunikacji niebezpośredniej upajamy się ocenianiem, obmawianiem i narzekaniem. Ocenianie to wygłaszanie swoich niedojrzałych poglądów mających status prawdy ostatecznej. Obmawianie to oznaka lęku i brak odwagi do bezpośredniej konfrontacji. Narzekanie to zbiorowa asceza mająca na celu wykazanie, że „moje życie to znaczenie większa katastrofa niż Twoje”. Komunikacja służy porozumieniu. Ocenianie, obmawianie i narzekanie służy dobijaniu drugiego i siebie jednocześnie. Nie ma żadnej wartości oprócz próżnej i chwilowej satysfakcji ego wygłaszającego. Ego to wróg numer jeden każdej relacji.
VI. Nie monołóż.
Jak mawiał pewien badacz relacji międzyludzkich Każda noc spędzona w samotności, to noc stracona. Relacje zaczynają się od spojrzenia czy pozdrowienia, a kończą na intymności. Ale kastrujące zasady obowiązujące nasze znajomości wyznaczają sztuczną granicę poznania. Kawa, rozmowa, spacer – choć spacer już podejrzany. Reguła numer jeden mówi – wszystko jest dozwolone, ale tylko i wyłącznie z jedną, starannie i na zawsze wybraną osobą. A życie człowieka to relacje z ludzmi, nie z jednym człowiekiem. Poszukiwanie siebie to relacje. Uczucie szczęścia to relacje. Poczucie więzi międzyludzkiej to relacje. Jakże się dziwić, że nie umiemy nawiązywać relacji, skoro nie możemy praktykować, na dodatek często unieszczęśliwiając tę pierwszą i często jedyną relację, poprzez całkowity brak doświadczenia, samopoznania i zaniechanie eksperymentowania. A gdy poruszać się musimy po tak zawężonych dróżkach, jak dziwić się, że nie umiemy budować głębokich, intymnych relacji. Zakaz doświadczania. Wolno nam poznawać słowem i to w granicach. Ale już nie wolno nam poznawać np. dotykiem. Przecież dotyk to jedna z najpiękniejszych form komunikacji świata ożywionego. A my sobie go zakazaliśmy. Brawo my! Rozwój relacji to rozwój umiejętności komunikacyjnych. W całym spektrum języków komunikacji. Na jak największej próbie.
VII. Nie kradnij z chciwości.
Nie kradnij, jeżeli robisz to dla kasy. Nie kradnij, jeżeli to tylko pycha i próżność. Kradnij, i w ogóle rób wszystko inne, jeżeli jest to forma spędzania czasu z ludźmi. Własność prywatna to wymysł ogłupionego umysłu i pod żadnym względem nie jest ważniejsza niż relacje. Własność prywatna znaczy jestem lepszy od Ciebie, nie potrzebuję Cię. Relacje znaczą jesteśmy sobie równi, potrzebuję Cię. Wszystkie mniej lub bardziej dozwolone metody spędzania czasu nabierają głębszego znaczenia, jeżeli robione są w towarzystwie i kiedy to wspólne robienie jest celem samym w sobie. Nie pij do telewizora. Nie nerdź w samotności. Nie czekaj na zaproszenia. Inicjuj spotkania. Poszukuj ciekawych zajęć wśród ludzi. Pal blanty z innymi. Szukaj zabawy, nie osiągnięć. Kradnij, ale nigdy z chciwości, dla zabawy tak, a jak Ci się tylko uda, skradnij z towarzystwa śliczną dziewczynę – nieznajomą, koleżankę, swoją lub nieswoją żonę, by spędzić wieczór, pogłębiając relację we dwoje. Nie często zdarzają się do tego okazje. Wykorzystaj ją dobrze – poznasz nową kobietę, ona pozna Ciebie, Ty poznasz siebie, ona pozna siebie, a jeżeli porwałeś swą żonę – może poznacie siebie na nowo? A może od zupełnie innej strony? To bezcenne doświadczenie. Dla niej i dla Ciebie. Może przeżyjecie najpiękniejszą noc tego sezonu. Prawdziwy skarb – romantyczna noc.
VIII. Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.
Działamy adekwatnie do poziomu swego samopoznania, swej (samo)świadomości. Swą świadomość poznajemy stawiając czoła lękom. Jeżeli się czegoś boisz – zdrady, starości czy śmierci, albo jeżeli obwiniasz innych za swą niedolę i cierpienie – znaczy, że operujesz gdzieś na poziomie nieświadomości. „Poznaj siebie” mówi delfickie motto. Co to znaczy? To znaczy miej odwagę podążyć za każdym zwątpieniem, czy lękiem i szukaj ich źródeł w sobie. To znaczy daj nurka z powierzchni nieświadomego, powierzchownego życia, głęboko w mroczną toń nieznanych obszarów swego umysłu, gdyż tylko tam znajdziesz uświadomienie, czyli zrozumienie swych pragnień, lęków i namiętności. Twoja komunikacja ze światem i innymi ludźmi odbywa się na Twoim poziomie świadomości, a ilość kłamst, które wychodzą z Twych ust jest właśnie obrazem głębi tej świadomości. Im bardziej jesteś świadomy, im bardziej widzisz i akceptujesz świat i siebie w swej rzeczywistej formie, tym mniej się boisz, tym mniej kłamiesz – bo nie musisz. Im bardziej jesteś nieświadomy, żyjesz w wyimaginowanym, wypełnionym wielopokoleniowymi bredniami świecie, pełnym lęków o życie wieczne i pełnym codziennych niezgodności między światem realnym, a tym w Twojej głowie – tym więcej będziesz kłamać. Kłamiemy, bo musimy bronić swych iluzji, swego punktu odniesienia, swego ego. Kłamiemy, bo nie znieślibyśmy rozczarowania w oczach drugiej osoby, gdyby wyszło na jaw, że nasz zaciekle broniony świat, jest iluzją. Kłamiemy, by ukrywać nasze lęki i „wady”. Każdy kłamie. Zaakceptuj to w sobie. Zaakceptuj to w drugim. A gdy złapiesz się na przygotowywaniu w głowie sprytnej i „realistycznej” bajeczki, zapytaj się: Co chcesz ukryć?
XI. Nie pożądaj żony bliźniego swego nadaremno.
Ktoś kiedyś powiedział, że małżeństwo to poważne wyzwanie i do niesienia jego ciężaru potrzeba dwóch osób, a nawet trzech... Małżeństwo to jedna z piękniejszych instytucji. Wiele daje i wiele obiecuje. Nie ze wszystkiego się wywiązuje. O czym się najmniej mówi, to to, że małżeństwo bywa generatorem nudy. I nie chodzi o brak synergii i inicjatywy wynikający z pomyłki przy doborze małżonka. Nawet w dobrze dobranym związku, codzienne przebywanie w towarzystwie tego samego partnera prowadzi do rutyny. Znasz swojego elokwentnego męża na wylot i cenisz jego cięty humor – ale i on traci na ostrości i staje się przewidywalny. Twoja śliczna żona dba o siebie i o Ciebie, świetnie gotuje, przeżywa z Tobą spektakularne orgazmy. Ale każdy orgazm zaczyna się od rozmowy, komplementu, przytulenia, obecności, a najlepsze – od spontanu. A Ty zmęczony bywasz codziennością, Twoja żona także. Miejsca na spontan coraz mniej. Są też małżeństwa, gdzie mąż nie ma ciętego humoru, a żona nie przeżywa spektakularnych orgazmów. Często w małżeństwach brakuje też rozmowy, komplementu, przytulenia i obecności... Ale skoro to wiesz, to zrób z tego użytek i jeżeli będziesz miał okazję, to podaruj żonie znajomego/nieznajomego trochę troski, zainteresowania, rozmowy, komplementu, przytulania. Jest szansa, że strasznie jej tego brakuje, zrobisz dobry uczynek jej i sobie. Oboje możecie przyjąć sporą dawkę pozytywnej energii oraz wnieść świeżość do codziennego życia. Tak, znów te zasady... Ale co jest ważniejsze? Zasady czy relacje? Kto wymyśla zasady? Ten, kto boi się tego, co kryje się po ich przekroczeniu. Zasady są synonimem lęków. Relacje to odwaga. Więc jeżeli następnym razem zacznie Ci się przyjemnie gawędzić z ciekawą kobietą, nie szufladkuj jej jako żona, szefowa, zakonnica, kuzynka... tylko bądź odważny. Bądź spontaniczny.
X. ...Ani żadnej innej kobiety.
Tak jak samotność jest przeciwległym biegunem bliskiej relacji, tak lęk jest przeciwieństwem miłości. Jeżeli w społeczeństwie jest coraz więcej samotności, jest też coraz więcej lęku. Samotność to nie przypadłość ludzi żyjących solo, to również składnik życia w parze. Samotność to nie fakt nie posiadania partnera, to stan przygnębienia spowodowany brakiem oparcia w drugim człowieku – niezależnie, czy jesteś w związku, czy nie. Samotność to również chroniczny stan wielu kobiet żyjących w spaczonym „męskimi zasadami” świecie. W męskim świecie mało jest miłości, a jeszcze mniej odważnych, by to przyznać, nie mówiąc już, by przeciwdziałać. Zatem czas to zmienić. Odświeżcie swe dekalogi. Mężczyzno, nie bądź egoistą, dziel się swoim potencjałem, pożądaniem i energią z każdą kobietą, nie tylko z partnerką – nie pożądaj żadnej kobiety nadaremno! Pożądaj wszystkie kobiety. Pożądaj kobiety, nie tylko ich ciał. Pożądaj sercem, nie tylko wackiem. Pożądaj, admiruj, rozpieszczaj, zauważaj, komplementuj, doceniaj i kochaj. Kochaj je wszystkie. Zasada jest prosta, ofiaruj swą pełną atencję kobiecie, która tu i teraz jest przy Tobie. Najczęściej będzie to Twoja partnerka, dbaj o nią, inspiruj, rozpieszczaj. To jej obiecałeś najwięcej. Bądź odpowiedzialnym mężczyzną. Ale nie zapomnij być również mężczyzną w każdej innej sytuacji. Brzmi niebezpiecznie? Przecież po to przyszedłeś na świat.
Cokolwiek robisz, gdziekolwiek robisz – szanuj bliźniego, jak siebie samego. To jedyna droga do zrozumienia miłości.
Albo kochasz wszystkich, albo nikogo.
Comments